Naruszenie kultu pamięci o osobie zmarłej przez publikację prasową
Kult pamięci o osobie zmarłej stanowi dobro osobiste chronione przez prawo. Warto o tym wiedzieć szczególnie w kontekście mediów, w tym zwłaszcza mediów lokalnych, które często ze szczegółami opisują szczegóły śmierci osób wchodzących w skład lokalnej społeczności. Taki artykuł może naruszać dobra osobiste, a poszkodowane osoby bliskie zmarłemu mogą domagać się zadośćuczynienia. Zadośćuczynienie to niejednokrotnie jest zasądzane przez sądy.
Jako przykład takiego wyroku może posłużyć sprawa, którą
rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Poznaniu, a która finał swój znalazła w wyroku z
dnia 21 listopada 2019 r. (sygn. I ACa 209/19). W sprawie tej pozwani w osobach
redaktora naczelnego oraz wspólników wydawców gazety zostali zobowiązani do
zapłaty solidarnie po 5.000 zł dla każdej z dwóch powódek, bliskich zmarłego.
W sprawie tej sąd okręgowy nie miał wątpliwości, że sporny
materiał prasowy naruszył dobra osobiste powódek w postaci kultu pamięci po
zmarłej osobie bliskiej przede wszystkim z powodu daty publikacji - na dzień
przed pogrzebem. Skutkowało to pogłębieniem bólu po stracie syna i wnuka i nie
miało to nic wspólnego z uczczeniem pamięci zmarłego. Sąd zwrócił też uwagę na
sensacyjny tytuł tj. "Śmierć po koncercie". Do tego treść tego
artykułu odbiegała całkowicie od rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Zawarty zaś
w tym artykule podtytuł o treści "Był po dopalaczach? " sugerował
czytelnikom, że zmarły w trakcie zdarzenia był pod ich wpływem. Wprawdzie w
toku postępowania przygotowawczego wykryto u zmarłego substancje psychoaktywne,
niemniej tak postawione pytanie w artykule prasowym stawiało zmarłego w
niekorzystnym świetle, tym bardziej, że na dzień publikacji materiału prasowego
teza postawiona w tym artykule nie została ani potwierdzona, ani należycie
zweryfikowana. Sąd uznał, że treść tego podtytułu sugerowała, że zmarły
zachowywał się w sposób powszechnie uznawany za naganny i zasługujący na
potępienie, a dodatkowo targnął się na swoje życie będąc pod wpływem tych substancji.
Sąd nie miał wątpliwości, że pytanie zawarte w spornym
artykule ("Był po dopalaczach?") w kontekście całego materiału, a w
szczególności opisu zdarzenia, mogło wywołać negatywne odczucia i emocje wobec
przeciętnego czytelnika gazety, gdyż pozwalało na stwierdzenie, że zmarły
rzeczywiście znajdował się pod wpływem dopalaczy, co skutkowało jego śmiercią.
Sąd uznał zatem, że analiza treści artykułu miała jednoznacznie negatywny
wydźwięk.
Sąd wskazał, że to wszystko pogłębiło niemałe już cierpienie
rodziny, dla której i tak już śmierć syna i wnuka była ogromnym
przeżyciem. Dodatkowo sąd wskazał, że w treści artykułu zawarte zostało
stwierdzenie wskazujące na targnięcie się przez syna i wnuka powódek na własne
życie. Potęgowało to ból powódek, lecz było informacją sugestią niepotwierdzoną
Ocena sądu apelacyjnego
Sąd apelacyjny w całości podzielił ustalenia sądu pierwszej
instancji.
Jak podkreślił sąd apelacyjny konstrukcja artykułu,
podtytuły i podkreślenia w sposób jednoznaczny wskazują na intencję wywołania
sensacji, a nie dochowania wierności faktom. Sąd zwrócił też uwagę na to, że pozwani
nie uszanowali też szczególnego okresu żałoby przed pogrzebem
Pozwani nie wykazali również, by dochowali szczególnej
staranności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych (art. 12 ust. 1
pkt 1 pr. prasowego). Czerpanie wiedzy od babci zmarłego nie było ukierunkowane
na ustalanie faktów. Sąd przyjrzał się dokładnie artykułowi i stwierdził , że
użyte tam frazy sugerują wiarygodność źródeł i ich merytoryczną przydatność,
podczas gdy autorka powinna wyraźnie zastrzec, że opiera się na dostępnym,
ograniczonym zasobie informacji.
Na kanwie tej sprawy warto przytoczyć brzmienie art. 12 ust. 1 Prawa prasowego, zgodnie z którym dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło oraz chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie.
Wydawca mógłby pewnie uchylić się od odpowiedzialności w tej sprawie, gdyby wykazał, że dochował należytej staranności. Sądy jednak najwyraźniej uznały, że należyta staranność nie została dochowana.
Komentarze
Prześlij komentarz